Szłam rynkiem, bazarkiem, targiem (dla mnie to synonimy, ale okazuje się, że w każdym mieście, w którym żyłam te słowa oznaczyły zupełnie odmienne miejsca)… szłam więc tym lokalnym miejscem, gdzie można kupić od lokalnych dostawców dużo świeżych produktów – warzyw, owoców, mięs, pieczywa, nabiału, bambusowych majtek, tanich trampek czy kiecek ładniejszych niż w niejednej sieciówce. I kiedy tak szłam, to w jednej alejce zewsząd krzyczały do mnie śliczne, czerwone pomidory: „weź mnie, kosztuję 3zł”, „ja polski, jedynie 4!”, „malinowy zawrót głowy za piątaka” i tak w koło. Rzymskie obok paprykowych, tamte z kolei nieopodal malinowych, duże i małe, śliczne, wybarwione, aromatyczne. Aż tu na jednym straganie 2,50 zł za kilogram, dlaczego? Bo są nieładne, niekoniecznie okrągłe, nieskalibrowane, jeden duży, drugi mały. Poza tym bez uwag… i myślę sobie, na sosik nie potrzeba mi ładnych pomidorków – proszę tak z 3 kilogramy!
Po zakupach praktycznie całe popołudnie spędziliśmy u rodziny Domownika na wsi, wsi spokojnej, wsi wesołej…
Wieczorem wróciłam do kuchni i co ujrzałam (oprócz sterty warzyw przygotowanej na domową „jarzynkę”, 2 kg mięsa na domową konserwę, wciąż niedosuszony Iwan Czaj w piekarniku i sterty garnków) – no co, pomidory.
I postanowiłam, że choćby nie wiem co, to nie dam rady dziś jeszcze stać z kilka godzin przy garze cały czas mieszając sos pomidorowy. Decyzja była prosta – robię coś innego, ale co? Skoro już suszę wierzbówkę, to może też wysuszyć pomidory, a przynajmniej ich część? Tak, to jest myśl, tak zrobię.
Suszenie pomidorów:
- Zakupić pomidory mięsiste, o niewielkiej komorze nasiennej, mało soczyste (dopytać sprzedawcę o odpowiednią odmianę). Ważne, by były zdrowe, niemiękkie od dojrzałości, ale też nie niedojrzałe.
- Pomidory umyć i osuszyć.
- Rozkroić na pół, wydrążyć gniazda nasienne.
- W razie potrzeby pomidory kroić na mniejsze kawałki, tak by każdy z nich był w miarę podobnej wielkości.
- Pomidory ułożyć na blaszce do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia, skórką na spód.
- Posolić delikatnie – sól wyciąga wodę.
- Wstawić do piekarnika: max. 100*C, termoobieg, i najważniejsze – lekko uchylone drzwiczki, by para wodna mogła się swobodnie ulatniać.
- Czekać, obserwować, można co jakiś czas delikatnie pozamieniać pomidory miejscami, by schły równomiernie.
- Gdy pomidory będą już gotowe – to znaczy, skórka będzie już pomarszczona, a pomidor będzie wciąż dość elastyczny (nie dopuścić do wyschnięcia pomidorów na pieprz!) przestać suszyć.
- Przygotować słoiki: dobrze je umyć i osuszyć. Na dnie umieścić kilka ząbków czosnku (indywidualne preferencje), czosnkiem można wysmarować też ścianki słoika, by utrudnić rozwój niepożądanych mikroorganizmów.
- Do słoika włożyć luźno pomidory i zasypać je ulubionymi suszonymi ziołami (np. zioła prowansalskie, bazylia, pieprz).
- Całość zalać uprzednio podgrzanym olejem (może być oliwa z oliwek, olej rzepakowy, słonecznikowy, co kto ma), tak by żaden pomidor nie wystawał ponad powierzchnię płynu.
- Zamknąć szczelnie, odczekać minimum 24 godziny przed spożyciem. Im dłużej poczekamy, tym bardziej aromatyczna będzie zawartość słoika. Przechowywać z dala od promieni słonecznych, natomiast po otwarciu w lodówce. Po zjedzeniu pomidorów pozostały olej stosować do jedzenia – jest bardzo smaczny.
Ile to kosztuje, jak długo to trwa, po co tak się męczyć???
Posiadając nowy, czy też w miarę nowy piekarnik można się tylko domyślać, że jego użytkowanie musi być energooszczędne. Choć samo suszenie trwa nawet kilka długich godzin, to poleca się suszyć na raz kilka blach pomidorów, by proces był bardziej produktywny. Jeśli mamy na to ochotę, możliwości i czas, to zawsze możemy suszyć na słońcu. A póki co, słońce jest za darmo. Pomidory w sezonie kosztują kilka złotych, podobnie jak olej rzepakowy. Ile kosztuje słoiczek gotowych, dobrych jakościowo pomidorów suszonych? Nie wiem… może Wy wiecie?
By obliczyć czas przygotowania weźmy zmienne takie jak: pójście na zakupy, przygotowanie słoików, przygotowanie pomidorów, wpakowanie suszonych pomidorów do słoików i zalanie olejem. Dlaczego pomijam kilka godzin spędzonych w piekarniku? Nikt nie każe nam siedzieć i cały czas wpatrywać się do jego wnętrza, piekarnik raczej pilnuje się sam. 30 sekund raz na pół godziny – to naszym pomidorom możemy poświęcić.
To wszystko dla zdrowia i satysfakcji. Pomidory to takie warzywa bogate w likopen. Likopen to takie dobroczynne dla nas ustrojstwo, że im dłużej poddajemy je obróbce termicznej, tym lepszy dla nas. Paradoksalnie więc, im dłużej podgrzewamy pomidora, tym lepiej dla nas! I co wierzcie lub nie, ale nic tak nie smakuje jak samodzielnie wykonana potrawa. Fikuśne słoiczki z domowymi suszonymi pomidorami to też świetny pomysł na prezent dla najbliższych.
Przekonywać dalej? Myślę, że już nie trzeba.
Pomidory na pokład!
Elżbieta