Spacerkiem po wiedzę, bo powszechnie mówią, że wiedzę najlepiej zdobywać w praktyce.
W życiu miałam wiele spacerków po wiedzę. Jedne z pierwszych, oczywiście u boku Mamy, w poszukiwaniu cudnych jak miód kwiatów mniszka lekarskiego po stokach gubałowskich. Kolejne równie ważne, u boku Taty, w poszukiwaniu grzybów jadalnych, szczawiku zajęczego w kanionie potoku Kotelnickiego.
Później, w wieku głębokiej podstawówki, u znajomych na mucharskiej łące, na spacerek po wiedzę wzięła mnie Pani. Niestety nie pamiętam tej Pani, ani jej wyglądu, ani imienia. Pamiętam ogrom wiedzy i szczegółowy sposób na rozpoznanie dziurawca.
Czy to te spacerki spowodowały, że chciałam zostać „Babką zielarką”? Nie wiem, ale wiem, że każda decyzja czy małą czy duża poprowadziła mnie do miejsca, w którym jestem dziś.
Kolejne spacerki były bardziej naukowe. Na studiach mieliśmy takie spacerki, ale z perspektywy czasu uważam, że nie były fajne. Szybkie, intensywne, mało wiedzy praktycznej, mało serca, po prostu „zrywaj zielsko do zielnika”.
Miałam spacerek po wiedzę ze Szwagierką, która nauczyła mnie przesadzać rośliny dziko rosnące do ogrodu przydomowego (kilka z egzemplarzy po latach wciąż rośnie w miejscu przesadzenia).
Miałam kilka spacerków po wiedzę jako nauczyciel. I chociaż mówiłam o tym co wiedziałam, a jak nie wiedziałam to się przyznawałam (lepiej się przyznać do niewiedzy, niż wyjść na głupka), to mimo wszystko czułam się niepewnie. To ogrom odpowiedzialności żywić innych. Jeszcze większa odpowiedzialność proponować ludziom substancje czynne.
Zawsze czułam niedosyt… oglądałam innych nauczycieli, tego jak bardzo sobie radzą, jak bardzo są zżyci z lasem, jak wiele wiedzą. Ach, ja i moja tęsknota za naturą zamknięta w mieszkanku w bloku!
17 lipca byłam służbowo na wydarzeniu „Słodka Sobota w Skansenie Rzeki Pilicy” – KLIK . I miałam olbrzymią przyjemność poznać prawdziwego człowieka z lasu. Kobietę mądrą, zaradną, uśmiechniętą i zwyczajnie serdeczną. 45 minutowy spacer botaniczny u jej boku zainspirował mnie do dalszego działania. Do zgłębiania wiedzy i dalszego interesowania się tematem, bo temat oprócz tego, że jest ciekawy, to jest bardzo praktyczny.
Odsyłam bezpośrednio na stronę Katarzyny Mikulskiej – zielarki, animatorki kultury, właścicielki firmy „W miejskiej Kniei” (KLIK).
I pozwolę sobie przywołać fragment „Im więcej masz w głowie, tym mniej w plecaku” – zdanie, które tak wiele dla mnie znaczy.
Dziękuję za książkę z dedykacją!
A Wy lubujecie się w leśnych przygodach?
Pozdrawiam serdecznie, Elżbieta