Równo rok temu odkryłam bardzo sympatyczne do uszycia zwierzątko. Jest to kurka! Wystarczą dwa kawałki materiału o kwadratowym kształcie, kilka ścinków w kontrastującym kolorze (na dziób i grzebień), igła, nitka i wypełnienie.
Rok temu uszyłam trzy kurki – dwie z nich powędrowały do bardzo sympatycznego Tomusia, który zachwycał się nimi bardzo długo. Jedna z nich, ale taka kura XXL, pozostała u mnie w domu. Do dnia dzisiejszego dzielnie powstrzymuje drzwi w małym pokoju, by się nie zamknęły. Na szczęście dla tej kury mój pies przestał się nią interesować… zaraz po tym jak zjadł jej grzebień i pół dzióbka.
Pierwszy podmuch wiosennego ciepłego wiatru od razu zmotywował mnie do pracy! Wiosną w bloku najbardziej brakuje ogrodu. Mimo wysprzątanego balkonu i wysianych nasion wciąż mi czegoś brakowało.
I przypomniałam sobie o kurkach! Ponieważ jedna kurka wiosny nie czyni, to uszyło mi się ich aż trzy. Nazwałam je kurkami 25, gdyż kwadraty z których powstały miały boki o długości 25cm.
Moim zdaniem prezentują się uroczo! I co najważniejsze podobają się i mi i Maluchowi. Domownik trochę nie rozumie idei posiadania takich kurek. Może ktoś uświadomi mojego mężczyznę, że takie kurki są zwyczajnie urocze?
Dość czytania! Czas pooglądać:
A czy Wy szyjecie coś jako zwiastun wiosennej pory roku?
Może macie już swoje kurki w domu?
Pochwalcie się w komentarzu na dole.
Pozdrawiam
Elżbieta
PS. Jeśli udało Wam się przeczytać dzisiejszy post koniecznie zostawcie ślad w komentarzu pod postem lub na Facebooku. Możesz też udostępnić go dalej w sieci. Dziękuję i pozdrawiam 🙂