W ogrodzie mojej Babci rosły konwalie. Moja Mama bardzo lubiła te konwalie więc je przesadziła do naszego ogródka. Nasz ogródek był bardzo specyficzny… nadziany kamieniami niczym sycąca kasza skwarkami!
Konwalie jednak się przyjęły i dzielnie rosły w naszym Zakopiańskim ogrodzie. Zawsze na wiosnę buchały zielenią, gorzej z kwitnieniem. Nie wytwarzały typowych dla konwalii kwiatów. Kwiaty naszych konwalii były nieliczne, postrzępione, zupełnie niereprezentatywne. Cóż, na tamte czasy interpretowaliśmy te obserwacje faktem, iż nasz ogródek na prawdę był ciężkim kawałkiem podłoża do uprawy czegokolwiek. Nie biorąc pod uwagę genetyki, ignorując atlasy roślin, w naszych głowach tak właśnie wyglądały te nasze marne konwalie.
Nie wiem kiedy doznaliśmy olśnienia, ale było to tak istotne olśnienie, że postanowiłam się tym podzielić ze Światem. Otóż konwalie nasze, przesadzone z ogrodu Babci, nie były konwaliami. Były natomiast czymś zupełnie lepszym – czosnkiem niedźwiedzim!
Czosnek niedźwiedzi, choć dziś jest coraz popularniejszy, te 20 lat temu był znany jedynie ludiom, którzy znali czosnek niedźwiedzi. Na Podhalu nie występuje on w stanie naturalnym więc był on dla mnie nowością. Dla naszej rodzinki, był również zaskoczeniem i ulubionym strzałem w kulinarną dziesiątkę!
Od czasu naszego oświecenia regularnie wyczekiwaliśmy wschodów czosnku niedźwiedziego. Wiosną zajadaliśmy się sałatką z jajka, zielonego groszku i liści czosnku niedźwiedziego. Później, owoce dodawaliśmy do sałatek. Z przyjemnością obserwowaliśmy jak „ucieka” z ogrodu i zarasta coraz to większe połacie, by za rok móc jeść go więcej i więcej.

W tym miejscu muszę przypomnieć, że czosnek niedźwiedzi jest częściowo chroniony w Polsce. Nie wolno go pozyskiwać ze stanowisk naturalnych, które mieszczą się w wilgotnych lasach, zazwyczaj liściastych, min. w Bieszczadach i Beskidach. Można uprawiać go i zajadać się do woli każą częścią tej rośliny, pamiętając, że najsmaczniejsze są liście, ale trzeba je zbierać zanim roślina zakwitnie.
Także tak, lubię czosnek niedźwiedzi!
Po przeprowadzce na Gospodarstwo od razu zapragnęłam uprawiać tu czosnek niedźwiedzi. Dodatkowo zachęcało mnie to, że praktycznie nikt tu o takowym nie słyszał, czułam monopol nosem…
Zakładając pierwszą eksperymentalną grządkę te 4 lata temu zupełnie zignorowałam wszystko co o czosnku wiedziałam. Ignorancja przyniosła jedynie straty więc pamiętajcie – uprawiając rośliny warto, mimo swojej własnej upartości, przygotować im teren, który odpowiada im, nie nam.
Pierwsza uprawa czosnku niedźwiedziego dosłownie uschła, spaliła się i wyparowała na „patelni” grządki, którą przygotowałam w pełnym słońcu.
W tym roku postanowiłam się poprawić i założyłam grządkę, mam nadzieję, w idealnym miejscu.
Położenie grządki:
pod zachodnim murem sąsiedniego budynku, miejsce w którym jest najmniejszy udział promieni słonecznych bezpośrednio padających na glebę.
Budowa grządki:
metodą bez przekopywania (no dig).
Rodzaj grządki:
inspirowana grządką podwyższoną o następujących warstwach: nisko skoszony trawnik, karton, warstwa przekompostowanego obornika koziego, warstwa ziemi ogrodniczej w której posadziłam cebulki, wkrótce dodam jeszcze warstwę słomy na wierzch.

Sadzonki czyli cebulki czosnku niedźwiedziego kupiłam przez internet.
Cebulka czosnku jest wydłużona, biała, musi być świeża, soczysta, z korzonkami. Ma długość kilku centymetrów, przypomina troszkę cebulę dymkę, ma delikatny czosnkowy zapach.
Sadzi się je w grupach po 5–7 cebulek. Idealnym terminem sadzenia jest jesień lub bardzo wczesna wiosna. U nas nawet w styczniu można było sadzić więc moje sadzenie odbyło się właśnie w tym miesiącu.

W przypadku braku opadów śniegu/deszczu grządkę warto podlać. U nas na szczęście podlało za mnie.
Teraz tylko czekać na pierwsze zielone liście. Kurki już szykują jajeczka!
A Wy znacie czosnek niedźwiedzi? Uprawiacie?
PS. Jeśli nie jesteście pewni czym jest roślina, którą zamierzacie zjeść, to zróbcie wszystko, by się upewnić! Czosnek niedźwiedzi nie jest trujący, ale podobna mu konwalia majowa już tak! Na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo podobnie, chociaż po zapachu nie można się pomylić. Mimo wszystko uważajcie na siebie!
Pozdrawiam, Elżbieta
Dodaj komentarz