Wyzwanie 10 kreatywnych dni, do którego nominowała mnie Siostra autorka bloga „Dyrdymały” będzie dla mnie czystą przyjemnością! Codziennie wrzucamy zdjęcie czegoś kreatywnego co zrobiliśmy dziś (lub w przeszłości) – koniecznie z opisem. Nominacja kolejnej osoby ma poruszyć nas wszystkich twórczo i dodać rozrywki do codziennej rutyny.
Takie oto wyzwanie sprawiało mi mnóstwo radości na moim prywatnym profilu na FB. Pozytywnych komentarzy na jego temat nie było końca, więc składam wszystkie wpisy w całość i pozostawiam je dla moich Czytelników, czyli Was.
Dzień 1⁄10
Jestem Matką Polką Bombelka i wiadomo trzeba się jakoś prezentować na placu zabaw. Kiedyś dawno temu mama zabrała mnie do stylistek paznokci i ich praca bardzo mi się podobała! W poszukiwaniu drogi życiowej jednym z moich pomysłów była właśnie stylizacja paznokci. Ale ja to wszystko muszę poznać po swojemu więc nie byłam na żadnym kursie, a wiedzę i materiały zdobywałam na własną rękę. Czas macierzyństwa trochę ograniczył moją potrzebę błyszczących paznokci… Wiadomo, mogłabym chodzić na paznokcie do salonu, ale dla mnie to się nie liczy. Z pomocą przyszedł internet i odrobina wolnego czasu (dziękuję Mąż za zajęcie czymś dzieci) i oto efekt : super extra kreatywne niebieskie paznokcie z czarnym brokatem!A że ogólnie to głupie chwalić się tym, że pomalowałam swoje paznokcie to chwalę się jeszcze tym, że dzisiaj sama naprawiłam maszynę do szycia. Dziś odkręciłam z niej wszystko, łącznie z silnikiem i poskładałam na nowo. Dużo więc się nauczyłam o budowie maszyn. Okazało się, że problem tkwił w o milimetr za głęboko wkręconej śrubie. Czyli jednak głębokość i długość mają znaczenie. Na koniec kreatywnej soboty doświadczyłam zgubienia własnej piżamy. Nawet nie wiecie jakie to jest irytujące : rano masz piżamę na sobie, a wieczorem nie możesz jej nigdzie odnaleźć! Przepadła i tyle…Cóż, tak to już jest w tym kreatywnym życiu zakręconej mamuśki, że piżamę znajduje na sobie pod dresem. A to dlatego, że z samego rana wybiegłam z psem na spacer ubierając pospiesznie dresik. Skąd mogłam wiedzieć, że będę dziś tak zajęta, że nie zdążę się przebrać.
Dzień 2⁄10
Nie zawsze chodzę w dresie i piżamie jednocześnie. Są takie dni jak dzisiejszy! Kreatywnie biorę się za siebie. Kiedyś oznaczało to tylko jedno : nieumiarkowanie w robieniu sobie makijażu i ciuchy z najwyższej półki mojej szafy. Jak dobrze, że odkryłam, że to nie przynosi mi szczęścia.Zadbany dzień sprawia mi radość, ale czuję, że nie muszę być naj. Więc po kolei : najwięcej kreatywność włożyłam we włosy – nie myję ich często, ale gdy myję ogrom zabawy przynosi mi ich ugniatanie, by uzyskać loki. Sukienka – to efekt polowania w lumpie i kreatywne spojrzenie na bardzo niemodny ciuch. Pasek jest u mnie kreatywnie przechowywany w szafie od czasu liceum, kiedy to nosiło się takie paski. A pod sukienką mam samodzielnie uszytą halkę z firanek (swoją drogą to przez nią uszkodziłam maszynę, musiałam kupić „nową”, którą to z kolei wczoraj naprawiałam). Rajstopy, model ciążowy (nie uciskający brzuszka) – kupiłam je w pierwszej ciąży i tak kreatywnie schowałam, że przez 3 lata ich nie znalazłam, dobrze, że wciąż pasują. I buty to zdobycz śmietnikowa, jedyny mankament to odklejona wkładka wewnątrz, kreatywnie przyklejona przeze mnie klejem na gorąco.
Dzień 3⁄10
Mam taki problem : trudno mi wyrzucać rzeczy. Większości przedmiotom przypisałam wartość sentymentalną. W pozostałych dopatruję drugie życie po przeróbce. To trudne tematy, bo z jednej strony chciałabym żyć w oczyszczonej przestrzeni, ale z drugiej boję się, że wraz z wyrzuceniem przedmiotu wyrzucę wspomnienia, które się z nim wiążą. Myślę że powinien to ze mną przepracować jakiś specjalista… Ogromnie cieszę się, że nie mam problemu z nadmiarem kupowania, bo wtedy utonęłabym w przedmiotach totalnie. A dlaczego o tym piszę? Zaraz minie rok od kiedy moja Teściowa wręczyła mi różowy rożek niemowlęcy. Wkrótce powitałam na Świecie Jadzię. Jadzia jak na niemowlaka przystało bardzo szybko wyrosła z rożka… Przez miesiące był kocykiem, matą, podkładem. Ale też kurzył się na półce. Oczywiście, że nie chciałam go oddać! Nooo dobra, z dwa tygodnie temu podjęłam decyzję, że go oddam. Jakoś sobie poradziłam z tą „stratą”. W tym samym czasie Jadzia przeprowadziła się z wózka tzw. gondoli do wózka spacerowego. A tu niespodzianka : błękitna wkładka po starszym bracie. Niby mogłaby zostać, ale z drugiej strony… chciałabym mieć bardziej dziewczęcy wózek. I tak wpadłam na pomysł przerobienia rożka na wkładkę! Ufff uratowałam przedmiot sentymentalny. Nadałam mu nowy kształt. Nie kupiłam niczego nowego. Pobędzie z nami pewnie jeszcze z rok.
Dzień 4⁄10
Kiedy nagle, z dnia na dzień dowiadujesz się, że zmieniasz dietę. Niby nic wielkiego się nie zmienia. A jeśli się zmienia to tylko na zdrowie. Jednak nie mając doświadczenia gdzie kupować, co kupować i jak podawać… Oj wtedy trzeba użyć mnóstwo kreatywności, by to wszystko było poukładane. I tyle jeśli chodzi o moją kreatywność na dziś.
Dzień 5⁄10
Byłam dziś z Kropką u weterynarza na wizycie kontrolnej. Trochę zajęło mi tłumaczenie dzieciom, że jedziemy do Psiego Doktora. Zupełnie nie wiem dlaczego po usłyszeniu tego komunikatu Antek stwierdził, że Kropka jest smutna, chora i boli ją noga…Po powrocie do domu spojrzałam w stronę szafki z rzeczami „do zrobienia” i zaczęłam się zastanawiać dlaczego mój pies, jak dorwie jakąś przytulankę to zjada jej nos i oczy?! Na półce leży kilka miśków z otwartymi czaszkami, z których niczym z horroru wypada wata. Wszystkie oczywiście bez nosów, niektóre bez oczu. No to naprawiamy!Na pierwszy ogień kot. Do niedawna był to po prostu kot, ale od jakiegoś czasu to jest Gaban. Plastyka twarzy była prosta : delikatna rekonstrukcja nosa. Dlaczego niebieski nos? Ktoś tu po prostu lubi niebieski i „prose prose prose” o niebieski nos.Drugi w kolejce Pan Pikuś. Uszkodzenia głębokie. Ubytki we flakach znaczne. Brak twarzoczaszki, oczu, uszy wydziamgane.Miałam się trochę pomęczyć, ale uświadomiłam sobie, że przecież Kropka ma własne zdanie na ten temat.I oto jak prezentuje się efekt końcowy : przeszczep twarzy nieudany, biedak przynajmniej już nie widzi kto go dziamga.
Dzień 6⁄10
Zawsze podziwiam domową kuchnię i osoby, które ją szykują. Jak Wy to robicie, że macie wszystko na czas, wszystko tak super wygląda i jak smakuje?Kręcą mnie wieści o tym, że ktoś sam robi to, co ja zazwyczaj kupuję.Zawsze chciałam mieć dom pachnący własnym chlebem, spiżarnię wypełnioną własnymi przetworami, własne zioła, herbaty, wędliny. Jeszcze nie umiem żyć tak, by faktycznie wszystko robić samemu. Uczę się kolejnych poziomów wtajemniczenia. Dziś na tapecie szynka z kurczaka z szynkowaru. Robiliśmy ją razem z Antkiem, a Jadzia kibicowała.Czy zrobienie swojskiego jedzenia to coś kreatywnego? Dla mnie tak, a Wy dopatrujecie się kreatywności w pracach codziennych?
Dzień 7⁄10
Ale już późno, a ja zapomniałam o wyzwaniu! Co by dziś napisać…Większość dnia myślałam o tym, że napiszę, że dziś sprzątałam mieszkanie.Sprzątanie, co w tym kreatywnego?Kreatywność w technice sprzątania dodaje po pierwsze towarzyszący trzylatek, który chce pomóc. A kto z takiej pomocy korzystał ten wie, że jest ona najsłodszą pomocą pod Słońcem, ale czasem bywa męcząca. Także po pierwsze trzeba tak organizować pracę, by każdy był zadowolony.A trudności dodaje niemowlak spoglądający na efekty pracy z Twoich pleców. I już nie o ciężar wkładu chodzi, a o wystające kończyny. Kto by przypuszczał, że plecak oprócz próbujących wszystko złapać rączek, ma jeszcze wszystko łapiące nóżki?Jeśli potrafisz dodać do tego ciasne korytarze mieszkania w bloku, ilość kurzołapów, z którymi walczę i psa szczekającego na odkurzacz i trzylatka z ociekającym mopem myjącym dywan… To umiesz sobie wyobrazić mnie i moją kreatywność.
Dzień 8⁄10
Dziś zbierałam materiał do filmu o tym jak rozmnożyć walutę i przy okazji co można w zamian za swoją pracę otrzymać. Bo wiecie, że w dalszym ciągu jestem YouTuberką?
Dzień 9⁄10
Dziś byłam Panem Doktorem.
Pacjentem.
Panem Doktorem.
Pacjentem.
Doktorem.
Pacjentem.
Doktorem.
Pacjentem.
A raz nawet weterynarzem!
Ilość wymyślonych dziś schorzeń i sposobów na ich wyleczenie z zestawem Małego Doktora oraz przedmiotów codziennego użytku przechodzi ludzkie pojęcie! Z palcem w nosie obskoczyli byśmy typowy szpital, a typowy Doctor House mógłby się schować. Ciekawe dlaczego wyspecjalizowaliśmy się w leczeniu bólu kolana? Także jakby ktoś szukał specjalisty to Antek jest chętny. Tylko u nas w szpitalu nie stosujemy się do zaleceń, nie nosimy maseczek, rękawiczek, nie dezynfekujemy, a narzędzia operacyjne walają się po podłodze razem z psimi kłakami.No i jest jeszcze „problem” asystentki lekarza : Pielęgniarka Jadzia chwieje się na nogach, wyrywa kroplówki i oblizuje skalpele! Na szczęście w ostateczności Doktor wypisuje receptę na każdy lek jaki sobie tylko wymarzysz.
Dzień 10/10 będący przy okazji Dniem Kobiet
Długo myślałam o tym wszystkim i dochodzę do wniosku, że bycie kobietą jest bardzo kreatywne. Dzień codzienny, a tu kreatywnie wymyślaj menu, zabawy z dziećmi, planuj rozwój i naukę, ogarniaj finanse, trzymaj w ryzach zasoby, rozmyślaj nad bliższą i dalszą przyszłością. Ogarniaj siebie, dom, pracę, dzieci, męża, psa. I codziennie coś nowego. Choć może się wydawać, że życie jest takie monotonne, pozbawione kreatywności, płowe i płytkie.My kobiety musimy na co dzień walczyć o cząstkę dla siebie. W pogoni za ustalonymi trendami, potulne ustalonym zasadom, podporządkowane przypisanym rolom.Jako kobieta staram się nie krzyczeć „że przez to że jestem kobietą mam gorzej”. Do dziś nie wiem czy jestem feministką i czy walka o prawa kobiet to nie jest jakaś przesada, bo przecież mamy prawa jak każdy inny. Ale w moim życiu już trochę przeżyłam, trochę widziałam i trochę już wiem. My kobiety musimy być kreatywne i kreatywnie musimy postrzegać każdy problem. Czasem nie można od tak problemu rozwiązać, więc oto my kobiety szukamy innej ścieżki.Myślę, że jesteśmy bardzo silne i twórcze. I żaden pan, młody, stary, gruby czy chudy, żaden pan nas nie zatrzyma!Im starsza jestem, tym jestem odważniejsza, by być kobietą. Kobietą prawdziwą, a nie taką, która podoba się innym. Im dłużej żyję tym bardziej widzę, że o wartości kobiety nie świadczą mężczyźni (ich ojcowie, mężowie, kochankowie czy synowie). Same decydujemy za siebie. A mężczyzna, ramię w ramię, zbuduje ze mną ten Świat!Póki co mój mężczyzna wziął sobie mój apel odnośnie prezentów na Dzień Kobiet do serca, zabieramy się za nasz balkonowy ogród!
Zachęcam i Was do kreatywnego podejścia do życia. Nawet sprawy codzienne można urozmaicać za pomocą zmieniania drobnostek. Tak, by codziennie robić te same rzeczy na nowo. Może dzięki temu nasz mózg dłużej pozostanie sprawny, a my utrzymamy młodość ducha?
Pozdrawiam serdecznie, Elżbieta
PS. Jeśli udało Wam się przeczytać dzisiejszy post koniecznie zostawcie ślad w komentarzu pod postem lub na Facebooku. Możesz też udostępnić go dalej w sieci. Dziękuję!