Nowe czy używane, chyba każdy z nas się nad tym kiedyś zastanawiał. Nowe czy używane podręczniki, ubrania, samochód, rower, sprzęt AGD/RTV, zabawki, dom… co jeszcze? Nowe czy używane…
A kiedy ma pojawić się w Twoim życiu mały człowiek, Twój mały człowiek, pierwszy w życiu. Co wtedy? Zastanawiasz się nad tym, czy wszystko zakupić mu nowe, a może jednak używane? Co jest lepsze dla naszego dziecka? Zapewne ilu rodziców tyle opinii… oto moja opinia.
Jestem zupełnie raczkującym we mgle rodzicem. U mnie w rodzinie nie miałam styczności z małymi niemowlakami więc sytuacja, w której teraz się znajduję jest dla mnie dużym wyzwaniem. Internet pęka w szwach od informacji. Na szczęście w moim najbliższym otoczeniu jest kilka koleżanek – młodych matek, które deklarują, że mogę się do nich zwracać z każdym nurtującym mnie pytaniem. Są oczywiście rodzice, babcie i inne doświadczone ciotki. Są poradniki, filmiki, pediatrzy, lekarze, położne, opiekunki… A na samym końcu jestem jeszcze ja – matka, do której należy podejmowanie ostatecznej decyzji.
Dwa punkty widzenia.
Pierwsze spojrzenie na temat rodzicielstwa, to oczywiście lansowany od niedawna model idealnego macierzyństwa. Błoga ciąża, lekkie ćwiczenia i zdrowe odżywianie. Pozytywny syndrom wicia gniazdka, malowanie ścian w pastelowych kolorach, skręcanie prześlicznych mebelków w pokoju dziecka, sterylizacja pozostałych pomieszczeń. Kupowanie nowych ubranek tylko z certyfikatami, zabawek z atestami, kosmetyków super bio, super wypasionego wózka.
Brzmi wspaniale, ale życie to nie film… W moim przypadku większość z wymienionych czynności nie może się odbyć. Gdybym miała sztab pomocników od remontów, porządków, robienia zakupów i oczywiście grube tysiące na koncie to być może, by się to udało. Ciąża, w moim przypadku, tylko spotęgowała mojego wewnętrznego lenia. Oglądając też te wszystkie śliczne rzeczy oraz świadomość, że dziecko rośnie z prędkością światła pojawił się drugi punkt widzenia.
Drugie spojrzenie na temat rodzicielstwa, to tony ubranek i mnóstwo pieniędzy na nie wydane. To mnóstwo gadżetów, które nie koniecznie są dziecku i rodzicowi niezbędne. To również spojrzenie na możliwości długotrwałego przechowywania rzeczy oraz problem ze sprzedawaniem rzeczy używanych. Oczywiście dochodzi do tego wszystkiego globalne spojrzenie na problemy środowiska i naszemu stylowi życia – niestety bardzo konsumpcyjnego. Na problemy tego spojrzenia są liczne rozwiązania, najpopularniejsze to oczywiście używanie rzeczy już używanych.
Ilu rodziców tyle opinii.
Usłyszałam wiele opinii na temat nowych czy używanych rzeczy. Argumenty były różne, a wśród tych negatywnych były logiczne jak i według mnie zupełnie nielogiczne. Ja staram się w życiu zachować pewien umiar, dlatego zdecydowałam się na wyprawkę mieszaną: nową i używaną.
Oto kilka argumentów, które usłyszałam od różnych ludzi, w sprawach związanych z niemowlakiem:
- lepiej mieć ubranka nowe, bo od początku są dla Twojego dziecka, nie ma na nich plam i bakterii, poza tym są ładne
- lepiej mieć ubranka używane, bo są sprawdzone, poza tym wielokrotnie wyprane, dzięki temu nie ma w nich toksycznych środków (np. barwników)
- lepiej mieć łóżeczko nowe, bo w używanym Twoje dziecko będzie płakać i będzie niespokojne, bo spanie w obcym łóżku ściąga negatywne emocje Twojego niemowlaka
- lepiej mieć używane łóżeczko, bo jest dużo tańsze, a całkiem możliwe, że Twoje dziecko nie będzie w nim w ogóle spało
- lepiej mieć nowy materacyk do łóżeczka, bo stary może być zwyczajnie zasiusiany, odkształcony i pełen bakterii
- lepiej mieć używany wózek, zwłaszcza od sprawdzonej koleżanki, która przedstawi Ci wszystkie zalety i wady tego konkretnego wózka. W przypadku nowego wózka sama będziesz się musiała przekonać o tych sprawach
- lepiej mieć nowy wózek, bo masz pewność, że nie jest pełen bakterii, pasożytów i innych brudów, o których nawet nie chcesz myśleć
- lepiej mieć nowe zabawki, bo mają one atesty i certyfikaty, są bezpieczne dla dziecka
- najlepsze są Twoje zabawki z dzieciństwa, skoro Ty się nimi doskonale bawiłaś, czemu Twoje dziecko miało by być niezadowolone
Jeśli chodzi o ubranka dla mojego Potomka.
Rozpoczęłam kompletować je od rzeczy używanych w rozmiarze bardzo malutkim. Dlaczego? O wielkości naszego dziecka dowiadujemy się w chwili jego narodzin. Poleca się więc mieć dwie wyprawki malutką (rozmiar 56) i większą (rozmiar 62). Istnieje duże prawdopodobieństwo, że tej malutkiej nigdy w życiu nie ubierzecie swojemu maluszkowi. Po co więc wydawać na nią duże pieniądze? Kupiłam więc najmniejsze rzeczy od jednej mamy i za naprawdę bardzo dużo rzeczy zapłaciłam bardzo mało pieniędzy.
Tą większą wyprawkę starałam się kupić nową. Wiele ubranek dostałam w prezencie od rodziny, dzięki czemu zaoszczędziłam dużo pieniędzy.
Dostałam też mnóstwo używanych ubranek dla starszego dziecka. A to wszystko w ramach niepisanej współpracy mam i przekazywaniu sobie ubranek jeśli Twojemu dziecku są już nie potrzebne.
Co teraz?
Ubranka kupione, trzeba je przygotować. A co myśleliście, że zakup wystarczy? Oooo nie, trzeba je jeszcze przystosować do naszego małego człowieka. Ale o tym wszystkim w późniejszych wpisach.
Tymczasem serdecznie Was pozdrawiam
Elżbieta