Nie lubię zaczynać wpisów od przeprosin, że dawno mnie nie było… Ale tak, dawno mnie nie było. Czas mi się gdzieś w październiku zatrzymał i dopiero dziś (pierwszy dzień wolny od urlopu) się o tym przekonałam. Dużo się u mnie działo, trochę złych, trochę dobrych rzeczy. Lecz nie o mnie ten wpis, a o pewnym naszyjniku!
Rok temu wykonałam pierwszego w życiu dreda z filcu. Pomyślałam sobie – super ten dred, taki sznurek kolorowy, miękki i ciepły. Od razu zrobiłam ich cały pęk i tak powstał pierwszy naszyjnik dla mojej Siostry. Naszyjnik ten miał kilka wad: trochę za ciasny, trochę za gruby, trochę jakiś nie taki. Drugi wykonałam dla mojej Mamy: makowe kwiaty na jednej dłuuugiej zielonej łodydze (długim zielonym dredzie).
Są osoby, które doceniają moje rękodzieło i z miłą chęcią proponują eksperymentowanie na nich 😉
I tutaj pojawia się Pani E. która poznała moje prace w wakacje i od tej pory, jak sama twierdzi (a ja nieskromnie powtarzam): zakochała się!
Poprosiła o naszyjnik w kolorach szarych z delikatnym akcentem. I tak oto powstał szary naszyjnik z filcu:
Naszyjnik wykonałam metodą filcowania na mokro. Zapięcie wykonałam igłami, czyli filcowaniem na sucho. Efekt delikatny, ale ciekawy. Jakby co, polecam się na przyszłość!
Pozdrawiam
Elżbieta