Jadalne kwiaty z lasu są pyszne i zdrowe. Najlepiej zbierać je w pełni rozkwitnięte w samo południe. To bardzo ważne, bo w kwiatach najważniejszy jest pyłek kwiatowy – w nim kryje się całe kwiatowe bogactwo.
Które rośliny wybrać?
Te rosnące z daleka od miast i szlaków komunikacyjnych (dróg) czy fabryk. Tylko te, które potrafimy rozpoznać. Takie, które nie są chronione. Kwiaty ze zdrowych roślin, których jest wiele w okolicy (a nie dla przykładu jeden jedyny okaz). Nie bądźmy łapczywi i zostawmy część kwiatów ciężko pracującym pszczołom!
Jakie jadalne kwiaty z lasu przyniosłam do domu?
Rozpoczyna się już sezon na białe kwiaty z bzu czarnego Sambucus nigra. Sama roślina jest dość powszechna na terenie naszego kraju. Od dawna była uznawana za roślinę magiczną, bo jej kwiaty i owoce to cenny surowiec leczniczy. Ja odkryłam czarny bez kilka lat temu, od tamtego czasu robię syrop z jego kwiatów – przepis można przeczytać TUTAJ. Znalazłam kilka krzaków w największym słońcu i zebrałam kilka najpiękniejszych baldachów. Z daleka czuć ten niesłychanie świeży zapach!
Dla mnie nowość życia! Kwiaty robinii akacjowej Robinia pseudoacacia. Nie miałam pojęcia, że są jadalne – dziękuję Izie za oświecenie w tej sprawie. W lesie nad Zalewem Sulejowskim tych drzew rośnie całkiem sporo. Jedne olbrzymie – niedostępne dla nas ludzi, inne natomiast ciut niższe. I z tych niższych skorzystałam i ja zrywając kilka słodko pachnących gron wypełnionych białymi kwiatami.
Brzeg Zalewu jest miejscami gęsto obrośnięty krzewami róży. To ta róża o wielkich intensywnie zabarwionych pachnących kwiatach. To róża pomarszczona Rosa rugosa. Zebrałam z trzy garści płatków, by zrobić z nich napój* inspirowany spotkaniem z „Wiedźmą z Inowłodza”, którą poznałam podczas bardzo długiego weekendu majowego.
*O napoju dziś więcej nie napiszę, bo jest w fazie testowania.
Prace domowe.
Przygotowałam ciasto naleśnikowe. Nie proście o przepis, to było zwykłe najzwyklejsze ciasto naleśnikowe. Podzieliłam je na pół. Do jednej części wsypałam oddzielone od zielonych łodyżek kwiaty bzu czarnego, a do drugiej oddzielone od dzielonej łodyżki kwiaty robinii. Na patelni na rozgrzanym oleju usmażyłam małe racuszki.
Talerz przyozdobiłam, racuszki wyłożyłam, posypałam cukrem (zwykłym, bo mielić mi się nie chciało na puder) i… gotowe!
Smacznego życzę ja Elżbieta